Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Zesłanie Ducha Świętego nazywana też Pięćdziesiątnicą, czy potocznie Zielone Święta lub Zielone Świątki (lokalnie także Czerwona Pascha) – według Dziejów Apostolskich wydarzenie, które miało miejsce 50 – dni po zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Na zebranych w wieczerniku apostołów i Maryję zstąpił Duch Święty. Apostołowie zaczęli przemawiać w wielu językach oraz otrzymali inne dary duchowe czyli charyzmaty (Dz 2, 1−11). Wydarzenie to zostało zapowiedziane przez Pana Jezusa przed jego Wniebowstąpieniem.

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego należy − obok uroczystości Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego − do najważniejszych świąt i kończy okres wielkanocny.

Prośmy o dary Ducha Świętego potrzebne nam i wszystkim uczniom Chrystusa, abyśmy zawsze postępowali według wskazań Ducha Bożego.

KOŚCIOŁY I SANKTUARIA ŚWIATA – WŁOCHY

Bazylika św. Jana na Lateranie w Rzymie cz.II Naprzeciwko bazyliki zwanej „Matką i głowa wszystkich kościołów miasta i świata” znajduje się kompleks budynków tworzący tzw. pałac papieski. Wewnątrz znajdują się Święte Schody. Zgodnie z tradycją są to schody prowadzące do pałacu Poncjusza Piłata, po których stąpał Jezus Chrystus, idąc na przesłuchanie przed ukrzyżowaniem. Przywiozła je w IV w. z Jerozolimy św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego. Papież Sykstus V doprowadził je do kaplicy Sancta Sanctorum (po drugiej stronie ulicy), gdzie zgromadził najważniejsze relikwie chrześcijaństwa. Waga tej relikwii jest tak duża, że wierni zobowiązani są do pokonywania 28 stopni na kolanach (marmurowe schody są dziś pokryte drewnem). Po przebyciu tej pokutniczej drogi pielgrzymi trafiają do wspomnianej wcześniej kaplicy. Tutaj poza głowami świętych z pierwszych wieków chrześcijaństwa – święte Agnieszka i Prakseda, znajduje się acheiropoietos (słowo oznaczające dzieło powstałe w sposób nadnaturalny), czyli obraz Chrystusa, który miał zostać namalowany przez świętego Łukasza i aniołów. Podczas wyjątkowych okazji to dzieło obnoszone jest w uroczystej procesji po ulicach Rzymu. Obok pałacu znajduje się tzw. Porta Santa (wrota z wizerunkiem krzyża, Maryi i herbem Jana Pawła II) czyli drzwi otwierane tylko podczas roku jubileuszowego. A wracając do samej bazyliki i jej wnętrza to Lateran jest idealnym miejscem na kilkugodzinny spacer. Bardzo duże wrażenie robi nawa główna ze swoimi niszami, w których stoją ogromne posągi 12 apostołów autorstwa uczniów z pracowni Berniniego. Wczesnochrześcijańskie baptysterium laterańskie z 315 r. to miejsce narodzin do nowego życia milionów Rzymian dawnych wieków i jest to pierwowzór wszystkich chrzcielnic Europy. Także podziemia bazyliki kryją cenne zabytki. Można tam zobaczyć starożytne ruiny koszar pretorianów, łaźni miejskich oraz pozostałości domu patrycjusza konsula Plautiusa Lateranusa, który był właścicielem tego terenu a stracił go po tym, jak został oskarżony o zdradę cesarza Nerona. Istnieje legenda mówiąca o tym, że papież Innocenty III ujrzał we śnie walącą się w gruzy bazylikę laterańską. Naraz pojawił się człowiek, który zatrzymał katastrofę. Jakież było zdziwienie papieża, kiedy dzień później ten sam mężczyzna pojawił się na audiencji prosząc o zatwierdzenie nowego zakonu. Był nim św. Franciszek z Asyżu. Pamiętajmy o tym, że Bazylika laterańska, jako katedra papieża, jest parafią nas wszystkich.

Anita Iwańska-Iovino

Majenie to nie przykazanie, to polska tradycja.

W tym roku, niedziela 5 maja upamiętnia zesłanie Ducha Świętego na Apostołów i Maryję, zebranych w Wieczerniku. Wydarzenie zapowiedziane w Ewangelii przez Chrystusa. Obchody ustanowione, je już w IV wieku, na niedzielę przypadającą na 50 dni po Wielkanocy. Stąd też inna nazwa święta – Pięćdziesiątnica, która początkowo trwała cały tydzień.

Pięćdziesiątnica od najdawniejszych czasów była bardzo popularna w Polsce. Świętowanie zrodziło nasze, rodzime określenie uroczystości, jako Zielone Świątki. Nazwa wynika ze starej tradycji, wg. której, domostwa przystrajano zielonymi gałązkami. Dawniej zielone gałązki / na Podkarpaciu przeważnie lipowe i brzozowe/, zatykano za futryny drzwi, okien i ramy obrazów. Majono płoty i obejścia gospodarcze. W pomieszczeniach wieszano bukiety z wiosennych kwiatów. Za obraz Matki Bożej zatykano pachnące zioła. W ten sposób upraszano Maryję o opiekę nad domem, obejściem i mieszkańcami. Podłogi posypywano tatarakiem. Dzisiaj posypanie zielem gładkich podłóg mogłoby być powodem kontuzji. Ale żadnej kontuzji nie przysporzy nam, choćby skromne, umajenie, balkonu. Śladowo, ale do naszych czasów przetrwał jeszcze zwyczaj majenia kapliczek i przydrożnych krzyży. Dobre i to. Zielone Świątki miały również misję matrymonialną. Chłopiec mający poważne zamiary, w obejściu wybranki stawiał wysoką tyczkę zwieńczoną bukietem kwiatów. Jednak, gdy dziewczyna podpadła, na końcu tyczki była umocowana miotła. Nasi dziadowie, mieli także swoje zielonoświątkowe potrawy. Była to jajecznica na boczku oraz deser z sernika. Znany był również tzw. sernik niepieczony, zwany paschą wielkanocną. Był to ser urobiony z masłem, żółtkami, cukrem i bakaliami. Masę w lnianej ściereczce kładło się między obciążone deseczki, aby odciekła serwatka. Rano można było spożywać. Nigdzie nie doczytałem o tradycyjnych napojach. Dawniej powszechnym zwyczajem, drugiego dnia świąt, było palenie „sobótki”. Nie czekano do wigilii św. Jana. Palone po wzgórzach miały przypominać ogniste języki, które ukazały się w Wieczerniku, nad głowami Apostołów.

Zielone Świątki przed wiekami były szczególnym świętem wsi. Ludność wiejska łączyła tą uroczystość z różnymi świętami pasterskimi i rolniczymi. Na polanach urządzano uczty, na których bawiła się cała wieś. Gdy zaczął rozwijać się ruch ludowy, gdy znaleźli się pierwsi przywódcy, Zielone Świątki stały się oficjalnym świętem wsi. Stało to się dokładnie 9 V 1931 r., na kongresie ludowców. Jednak w wioskach i miastach, nie zapominamy, że zasadniczym sensem tego święta jest uwielbienie Boga, który przez Zesłanie Ducha Świętego umocnił Kościół wielkimi darami. Pamiętamy również, że pobożność pozaliturgiczna jest cennym uzupełnieniem liturgicznej. Więc majmy domostwa.

Andrzej Jakubik