Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

Ojciec Św. Jan Paweł II w homilii z 12 maja 1983 powiedział: „Wniebowstąpienie jest nie tylko ostatecznym i uroczystym wywyższeniem Jezusa z Nazaretu, ale również zadatkiem i gwarancją, wyniesienia do chwały natury ludzkiej”. Tak więc Bóg jest gwarancją wielkiej godności człowieka. Bez Boga człowiek byłby tylko cząstką natury i byłby poddany tylko jej prawom. W Chrystusie odczytujemy nasze ludzkie przeznaczenie, nasz los. W oczach Bożych człowiek jest ważny, jest umiłowany, bo z miłości stworzył istotę ludzką. Tak więc jest przed nami perspektywa człowieczej egzystencji obejmującą doczesność, ale też sięgającą, aż po wieczność. Beż Boga człowiek gubi swoją godność, redukuje się do sfery tylko cielesnej, co prowadzi do destrukcji człowieczeństwa. Niezwykle dobitnie, widać to tam, gdzie usunięto Boże prawo z przestrzeni ludzkich serc i sumień. Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego pozwala nam dostrzec wielkość naszego powołania, pozwala umocnić nasze zaufanie do Chrystusa, który jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Jest taka ziemia tak daleka, a jednak tak bliska (nr 7)

Na zboczach Góry Oliwnej w otoczeniu strzelistych cyprysów, wybudowana na ruinach poprzednich dwóch sanktuariów, stoi przepiękna świątynia – Bazylika Agonii Jezusa. Zwana jest także Kościołem Narodów ponieważ jej budowę sfinansowało wspólnie wiele krajów z kilku kontynentów. W tym miejscu Jezus spędził wraz z Apostołami ostatnie godziny, zanim został pojmany w Ogrodzie Getsemani. Na fasadzie bazyliki znajduje się mozaika zdobna złoceniami, przedstawiająca Jezusa ofiarującego cierpienie swoje i całego świata. W kościele znajduje się Skała Konania, na której modlił się i pocił się krwią Zbawiciel, doświadczając lęku przed śmiercią w noc poprzedzającą jego pojmanie. Przy Skale otoczonej koroną cierniową z misternie kutego żelaza przyklękają tłumy pielgrzymów z całego świata, ludzi rozmodlonych, zadumanych, niejednokrotnie ocierających ukradkiem łzę, spływającą po policzku. Miejsce przesycone jest ciszą i czymś nieokreślenie uduchowionym a właściwie świętym.

W dolinie Cedronu u podnóża Góry Oliwnej w Jerozolimie znajduje się Ogród Getsemani, w którym Jezus pogrążyć się miał w męce, prosząc Boga, aby jeśli to możliwe, ominęło go cierpienie, którego się spodziewał. Dziś to dość mały gaj oliwny, a właściwie mały zagajnik, w którym znajduje się jedynie osiem drzewek oliwnych, które jak powiedział nam przewodnik są potomkami tych będących świadkami pocałunku Judasza, zdradzenia i pojmania Jezusa. Ogród jest utrzymywany przez braci franciszkanów i udostępniany dla zwiedzających turystów za darmo, w przeciwieństwie wielu miejsc, będących w rękach arabów, gdzie za wejście zawsze trzeba zapłacić pewna kwotę, najlepiej w dolarach.

Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy był Wieczernik, zwany także Salą na górze według tradycji chrześcijańskiej pomieszczenie, w którym odbyła się Ostatnia Wieczerza, gdzie Jezus ukazał się apostołom po swojej śmierci i gdzie nastąpiło zesłanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Obecnie wieczernik jest dużą jasną salą, w której znajdują się gotyckie łuki i sklepienia, pokryte białym tynkiem. Pusta, obdarta z jakiegokolwiek zdobienia sala skłania do zadumy i przemyślenia słów Pisma Świętego, mówiącego o wydarzeniach, które rozegrały się tu prawie dwa tysiące lat temu.

Cdn. A.I-I.

Patroni nie nałożą nam maseczki

Wszyscy mamy swojego Anioła Stróża. Zresztą mają go również miasta i państwa. Nie znamy ich imion, ale oni są dość blisko „skumani” z nami. Natomiast z imienia znamy patronów, którzy opieką obejmują wszelkie przejawy życia, także narody, miasta i państwa. W patronowaniu, między świętymi istnieje szczegółowa „specjalizacja”. Np. patronem tynkarzy jest św. Bartłomiej, św. Ambroży- producentów pierników, św. Brunon- obłąkanych, św. Apolonia – dentystów,` św. Idzi- kulawych, św. Klara- chorób oczu oraz bardzo na czasie, św. Solange- patronka odwracająca klęskę suszy. Krośnianom patronuje MB Murkowa, a Archidiecezji Przemyskiej NMP Królowa Polski, św. Jan z Dukli, św. Józef Pelczar, bł. Jan Balicki i św. Dobry Łotr, Dyzma. Podobnie pięciu patronów ma Polska: św. Jadwiga Królowa Polski, św. Andrzej Bobola, św. Stanisław, św. Jan z Dukli i św. Wojciech, również Patron naszej parafii.

Powyżej wspomniałem, że święci patronują wielorakim okolicznościom życia człowieka. Od paru miesięcy najważniejszym jego wymiarem jest groźny Koronawirus. Jego czas, czas epidemii ma też swoich patronów. Nie są postaciami uznanymi doraźnie, na potrzebę tej chwili.. Nasi przodkowie zmagali się z cholerą, grypą „hiszpanką”, czy dżumą i za wstawiennictwem Świętych zwracali się do Boga. Należy powrócić do tych pobożnych praktyk. Najbardziej znanym, polskim patronem od zarazy, jest św. Szymon z Lipnicy- bernardyn. Podczas zarazy w Krakowie, w 1482 r., chodził po domach, wyszukując chorych. Docierał wszędzie, niosąc umierającym sakramenty i pocieszenie. Szybko się zaraził i zmarł po sześciu dniach choroby. W tym samym czasie, w Krakowie, podczas epidemii, ofiarnym opiekunem umierających był św. Stanisław Kazimierczyk- kanonik, sławny cudami, jak mówiono o nim. Zaliczał się do intelektualnej czołówki Krakowa. On również pomagał chorym, niósł sakramenty, szczególnie sakrament chorych. Osobiście grzebał zmarłych. W XIII w. wielką sławą, jako opiekun zarażonych podczas epidemii dżumy, zasłynął św. Roch. W VII w. włoskim mieście, w Pawii, gdy wybuchła epidemia, zwrócono się do św. Sebastiana. Epidemia w sposób cudowny ustąpiła.

Przed wiekami epidemie, dla miast, były ogromną zmorą. Np., w latach 1500- 1750, Kraków nawiedziło 92 epidemie. Dzisiaj prowadzimy życie higieniczniej, także w czas obecnej pandemii. Chociaż, nieraz spotykamy lekceważenie nakazów. Zalecenia o stosowanie których prosi wolontariusz z indyjskich placówek św. Matki Teresy z Kalkuty, minister Szumowski, są konieczne. Jeżeli Prezydent Polski, daje radę publicznie przemawiać w maseczce, to chyba i służba ołtarza da radę. Mateusz, przepraszam , pan dr Mateusz, dawny ministrant, radzi sobie w maseczce przy ołtarzu. Dba o kapłanów, bo o zastępstwo trudno.

Andrzej Jakubik