31. Niedziela zwykła

3 listopada 2013

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam historię Zacheusza. Zacheusz po tym, jak zobaczył Jezusa, potrafi teraz dostrzec i Łazarza, który będzie płakał u jego drzwi z powodu głodu i pragnienia (por. 16, 19-31). Dostrzeże też w końcu konkretną drogę, aby przywrócić sprawiedliwość w miejsce wyrządzonej niegdyś krzywdy (19, 8). Innymi słowy, przełożony celników zostaje przez Jezusa wprowadzony na drogę zbawienia. Co więcej, ten, który był przyzwyczajony wydzierać ludziom ostatni grosz, nic nie zapłacił za swoje uwolnienie z wielu grzechów. Bezinteresowność, przyjaźń, wspólnota ze Zbawicielem sprawiają, że odzyskuje radość, odczuwa szczęście. Staje się człowiekiem otwartym, jak otwarte są drzwi jego domu w dzień przebaczenia. Łukasz Ewangelista jednak swoim zwyczajem kolejny już raz stawia bardzo ważne pytanie: czy przyjdą także inni sprawiedliwi, by świętować wraz z Zacheuszem? Czy starsi bracia będą chcieli razem z nim spożywać posiłek, czy podadzą mu rękę, ciesząc się z jego nawrócenia? Jeśli Jezus siada do stołu z celnikami i grzesznikami, to i my – podpowiada nam Łukasz – musimy zburzyć mury pomiędzy tymi, którzy uważają się za sprawiedliwych lub grzeszników, pomiędzy Żydami a poganami, tak aby został uznany uniwersalny wymiar zbawienia. Ono zaś dzieje się tu i teraz na skutek osobistego spotkania z Jezusem.

Poprzedni wpis
«
Następny wpis
»