MÓJ RÓŻAŃCU

9 października 2023

MÓJ RÓŻAŃCU

Mój Różańcu
Przyjacielu –
Chociaż zamknę Cię
W mej dłoni
– Wielkość Twoja
Świat przysłania

W tym Różańcu
Siła moja –
Ma nadzieja
I obrona

Na paciorki Twe
Zbyt często spada
Łza – co serce mi
Przepala

Tam też spływa
Gorycz duszy
Która lżejsza
Staje się –

Bo w paciorkach
Różańcowych
Wciąż odradza
I odradza się…

Vademecum Wyborcze Katolika

Dokument Episkopatu Polski

Wolne wybory są podstawową instytucją demokratyczną, pozwalającą obywatelom decydować o kierunku rozwoju wspólnoty. Ten doniosły akt, jak wszystkie inne działania katolików, powinien być inspirowany wiarą

Zaangażowanie i udział w wyborach stanowią dostępny dla każdego obywatela sposób realizacji „prawa i obowiązku” uczestnictwa w życiu społeczno-politycznym. Udział w wyborach jest obowiązkiem sumienia katolika. Jest to bowiem dowód podstawowego zaangażowania się „na rzecz dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich i każdego

W tych sprawach, które dotyczą istoty porządku moralnego, prawy rozum nie pozwala na kompromisy. W konsekwencji katolicy:

a) opowiadają się bezwarunkowo po stronie prawa do życia od poczęcia do naturalnego kresu, które to prawo „stanowi fundament współżycia między ludźmi oraz istnienia wspólnoty politycznej”;

b) z równą determinacją zabiegają o ochronę praw rodziny, opartej na monogamicznym małżeństwie osób przeciwnej płci. Uważają zatem za niedopuszczalne zrównanie z rodziną innych form współżycia;

c) stoją na straży zagwarantowania prymatu rodziców w wychowaniu swoich dzieci;

d) bronią wolności sumienia i wolności religijnej, stanowiącej „serce praw człowieka”;

e) sprzeciwiają się budowaniu świata „tak, jakby Boga nie było”;

f) są zaangażowani na rzecz wewnętrznego i zewnętrznego pokoju, będącego podstawowym warunkiem realizacji dobra wspólnego;

g) troszczą się o etyczny kształt procesów gospodarczych, sprzeciwiając się „ekonomii, która zabija”

Mając na uwadze rangę demokratycznych wyborów w budowaniu dobra wspólnego w oparciu o przypomniane zasady, prosimy wszystkich o podjęcie modlitwy w intencji naszej Ojczyzny

Rada ds. Społecznych Konferencji Episkopatu Polski

CAMINO znaczy droga, SANTIAGO znaczy Św. Jakub – Cz. XIII

Kiedy wchodziliśmy do Santiago de Compostela towarzyszyły mi różne emocje: ciekawość tego miejsca i ludzi z różnokolorowego tłumu, ulga, że wysiłek ma się ku końcowi i coś jakby duma z tego, iż jednak doszłam pomimo wszystko do celu. Po zameldowaniu się w hotelu, każdy z nas już indywidualnie udał się w kierunku centrum miasta, gdzie znajduje się katedra. Ja kierując się muszelkami św. Jakuba, przeszłam dzielące mnie ostatnie 2 km od serca miasta, rozglądając się po wąskich uliczkach, które pełne były sklepików z pamiątkami z Santiago. I tak jak to już kilka razy bywało podczas mojej podróży znowu „diabeł ogonem zawijał” tak abym nie mogła odnaleźć placu z sanktuarium. Na pewno jest to dziwne dla kogoś, kto nigdy nie był w tym miejscu bo jak to, znajdujesz się 200 metrów od ogromnego kościoła i nie możesz do niego trafić? Tak właśnie było a jest to możliwe dlatego, że teren dookoła katedralnego placu jest tak gęsto zabudowany, że nawet będąc 100 metrów od celu, nie możesz go zobaczyć i tracisz orientację, ponieważ droga prowadzi raz w górę a za kilka metrów w dół. Pomimo włączonego GPS-a kluczyłam wąskimi drogami raz zbliżając się do celu, raz oddalając. Zdeterminowana, żeby dojść tam gdzie zamierzałam, wzięłam w końcu różaniec do ręki i zaczęłam się modlić. Znalazłam wreszcie odpowiedni kierunek i w momencie kiedy telefon wyświetlił informację, że znajduję się tylko 50 metrów od celu a moje nogi niosły mnie jak na skrzydłach, nagle z bezchmurnego, słonecznego nieba lunął deszcz. Był tak intensywny, że w mojej kusej przeciwdeszczowej kurtce nie miałam szans aby iść dalej. Koniec modlitwy różańcowej zbiegł się w czasie z końcem ulewy i dopiero wtedy mogłam dojść do Placu Katedralnego. Przepiękny kompleks budynków starego miasta wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO i powiem wam, że zapiera dech w piersiach. Ponieważ, przy wejściu do kościoła była dość długa kolejka, postanowiłam udać się do biura pielgrzyma, w którym można ubiegać się o potwierdzenie odbycia pielgrzymki – tzw. Compostelę. Po wprowadzeniu informacji do komputera znajdującego się w holu, skierowano mnie do części biurowej, gdzie urzędnicy weryfikują paszport pielgrzyma i zdobyte pieczątki oraz decydują czy wszystko jest ok aby dostać dyplom. Los przydzielił mi niesamowicie sympatyczną panią, która spowodowała, że skumulowane podczas drogi emocje wzięły górę, płacząc i plącząc się w odpowiedziach na pytania jakimś dziwnym zlepkiem włosko-angielsko-hiszpańskim, nie wiedząc kiedy trzymałam w rękach Compostelę moją własną, zdobytą modlitwą i determinacją.

Anita Iwańska – Iovino